Pamiętam moje zdziwienie, gdy kilka lat temu na kursie zarządzania sobą w czasie, zamiast od razu przejść do metod organizacji, to usłyszałam, że najpierw powinnam zadbać o ruch, sen i… jedzenie.
A co w przypadku, gdy nie lubisz gotować?
Powiem Ci, że ja też za tym nie przepadam. Serio.
Uświadomiłam to sobie, kiedy mój 3-letni syn w tym roku na Dzień Matki przyniósł mi z przedszkola laurkę z napisem „Moja mama lubi gotować”. Pomyślałam wtedy, że wcale nie jestem miłośniczką gotowania, chociaż często to robię i niejednokrotnie wspólnie z dziećmi. Myślę, że mój syn miał na myśli „Lubię gotować z mamą” ;).
Prawie codziennie przygotowuję obiady (oprócz weekendów, bo wtedy mąż jest kucharzem) i raz na kilka dni piekę jakieś babeczki lub coś podobnego. W większości korzystam z przepisów bez cukru, bo np. banany i bataty dodają wystarczającej słodkości takim wypiekom. Gotuję i piekę nie dlatego, że lubię, tylko po to, aby moja rodzina jadła zdrowe dania. Sama też po prostu lubię jeść ;). A jak chcę zjeść coś zdrowego i smacznego, to po prostu muszę to ugotować.
Składy produktów
Dobrze wiedzieć, co wkładamy do koszyka w sklepie i czytać etykiety (mam nadzieję, że sama je sprawdzasz!). Warto pokazywać dzieciom skład produktów i tłumaczyć, że jest wielka różnica na przykład między Nutellą, którą widzi w reklamie a masłem orzechowym 100%. My mamy książkę dla dzieci „14 kostek cukru” Doktor Ani i chłopcy lubią, gdy ją czytamy na dobranoc. Opowiada ona o tym, ile cukru jest w gotowych napojach, słodyczach itp. Myślę, że nie tylko dzieciom uświadamia, jak dużo niezdrowej słodyczy mają produkty ze sklepu…

Nad tworzeniem atrakcyjnych opakowań czuwają marketingowcy, więc uważne oglądanie etykiet i sprawdzanie składu produktów jest bardzo ważne. Często na przykład obok masła orzechowego 100% stoi tańsze wyglądające bardzo podobnie, ale zawierające cukier. Wiele osób z mojego otoczenia nie zauważa, że na kartonie napoju nie ma napisu „sok”. Opakowanie wygląda niemal identycznie, jak naturalnego soku o tym samym smaku i na pierwszy rzut oka wydaje się, że to takie same produkty. A informacja o tym, że jest to słodzony napój, napisana jest tylko małym drukiem gdzieś z boku kartonu.
Sama też się złapałam na coś podobnego w tym roku. Ja, która tak dokładnie sprawdza składy produktów, a tu nagle…
… dałam się nabrać :p.
Od kilku lat kupujemy synom jogurty naturalne Bio z Biedronki. Wybrałam je, ponieważ nie zawierają w składzie mleka w proszku. Jeśli jeszcze nie wiesz, to lepiej unikać produktów mlecznych z jego zawartością. Jakiś czas temu nie było w naszym sklepie tych jogurtów, ale w lodówce stały bardzo podobne, też Bio. Więc raz i drugi mąż je kupił. Ja w domu nie patrzyłam na skład, bo wyglądały prawie tak samo, jak te, które dotychczas jadły nasze dzieci i nawet pomyślałam, że producent po prostu zmienił wygląd etykiety.
Młodszy syn zjadał jogurty z „nową etykietą” normalnie, starszy zaś kręcił nosem, że one mu nie smakują i chce te stare. Myślałam, że jak to dziecko „wydziwia”, bo trochę inne opakowanie i dlatego mu nie pasuje. On jednak twierdził, że smak tych nowych jogurtów jest inny.
Dopiero Elwira z „Jak ona to robi”, na którymś InstaStory wyprowadziła mnie z błędu. Okazało się, że te jogurty tylko z wyglądu są zbliżone (podobne etykiety, a wielkość i kształt kubeczka identyczne) i stoją w sklepach dokładnie w tym samym miejscu. Tylko że skład jest inny – w nowych było mleko w proszku!
Wtedy przyznałam rację mojemu starszemu synowi, że on jedyny się poznał na smaku i wyczuł, że coś jest nie tak. Od tej pory kupujemy tylko te „stare” jogurty bez mleka w proszku. I niby zawsze czytam etykiety, a tutaj zaufałam, że kupujemy ten sam produkt, bo zmyliło mnie niemal identyczne opakowanie z napisem Bio i wyjątkowo nie sprawdziłam składu.
Woda
Oprócz jedzenia bardzo ważne jest też picie wody. Dużo wody!
Najlepiej od początku uczyć dzieci picia jej w czystej postaci, mimo że starsze pokolenie nie do końca może to zrozumieć. Wszystko zależy od przyzwyczajenia! Sama zostałam wychowana tak, że w domu piło się głównie herbaty (i to czarne, a nie ziołowe), soki, kompoty i napoje. Dopiero w dorosłym życiu nauczyłam się pić czystą wodę i to w dużych ilościach. Herbaty nie słodzę, już nie pamiętam od ilu lat. Teraz nie wyobrażam sobie, aby było inaczej.
Tylko uważaj na wody smakowe ze sklepu. Jak to mówią: nie powinny się one nazywać „wodą”, tylko napojem z cukrem ;p. Warto tego uczyć dzieci i pokazywać im, że to, co przedstawiają reklamy, nie zawsze jest prawdą. Napój reklamowany jako zdrowa woda w rzeczywistości ma mnóstwo cukru i dodatków.
Zdrowe jedzenie a gotowe dania

Czemu robię jakieś wymyślne babeczki, ciastka z ciecierzycy i inne nietuzinkowe dania? Bo lubię je jeść i uwielbiam, gdy jedzenie jest smaczne, zdrowe i świeże. Oczywiście, czasami ratuję się też gotowcami i np. nie lepię sama pierogów (choć miałam taki epizod w życiu ;p), ale kupuję te ze sklepu. Mamy też fajną pierogarnię niedaleko przedszkola chłopaków i czasami idę tam po gotowy obiad. Oprócz pierogów mają też inne domowe potrawy.
W tym wszystkim staram się trzymać zasady, że ok. 80% naszego jedzenia jest zdrowa i przygotowywana przez nas, a ok. 20% to kupowane gotowe dania. Myślę, że takie proporcje są dobre w większości obszarów naszego życia.
O autorce

Jestem Mariola i ułatwiam współpracę z dziećmi w domu, szkole oraz na zajęciach logopedycznych, rysując pomoce wizualne. Prywatnie jestem mamą 3 chłopców w wieku 7 lat, 3,5 roku oraz 5 miesięcy. Inspiruję inne mamy do znajdowania czasu dla siebie, na odpoczynek, na swoje pasje czy pracę z domu/prowadzenie bloga.
Wejdź TUTAJ i sprawdź jakie bezpłatne pomoce rysunkowe dla Ciebie przygotowałam.
Marioli miejsca w sieci:
Strona internetowa: http://rysunkowomi.pl/
Blog: https://www.rysunkowomi.pl/blo
Facebook: https://www.facebook.com/rysun
Instagram: https://www.instagram.com/rysu
Odkąd Gruzja stała się moim drugim domem, a mój mąż ma fioła na punkcie zdrowego jedzenia, zaczęłam się przyglądać etykietom. To on pokazał mi która lokalna firma produkuje jogurty czy nawet mleko! bez mleka w proszku. Wcześniej nie miałam pojęcia, że w zasadzie trudno jest znaleźć takie produkty z dobrym składem. Plusem gruzińskiej rzeczywistości jest to, że naturalne produkty typu jogurt, mleko, twaróg, są tańsze od tych produkowanych w mleczarniach. I można je kupić tuż pod domem, wychodząc w kapciach, bo właściciele małych gospodarstw sami przywożą je do miasta i chodzą uliczkami nawołując, że przywieźli mleko czy jogurt. Świetna sprawa:)
Ojej, to brzmi pięknie z tymi sprzedawcami naturalnych produktów na ulicach. 🙂 Trochę jak podróż w czasie. 😉 Pamiętam z dzieciństwa jak żeśmy wystawali pod blokiem z konewkami lub butelkami każdego wieczoru, bo przyjeżdżał mleczarz. Robiła się długa kolejka (uroki dzieciństwa na blokowisku!), w której można było wymienić wszystkie ploty (bez Facebooka!)…